sobota, 17 sierpnia 2013

trening opanowania

Jak byłem szczeniak ojciec szlifował mi charakter. Możliwe, że dzięki temu mam w sobie ten spokój i opanowanie i jestem najlepszym przyjacielem. To, że spróbowałem świątecznego sernika ... z blachy :) i wygryzłem kilka pięt w lewych butach mojej Pani albo wyciągnąłem na środek pokoju wszystkie rzeczy z wielkiej szafy :) to sporadyczne wybryki. Wtedy jeszcze nie mogłem się opanować przed wessaniem czegoś co super pachnie. Najgorzej z tymi butami, jak wygryzłem piętę w lewym zielonym z korkiem to zaczął się trening opanowania. Patrzcie jaka misja.
Byłem pilnowaczem... pozdro Keba kumplu












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz